Wonderful World
Latest topics
Nowy Rok Pią Sty 01, 2021 12:29 amShinigami
[KP]dev nullPon Lis 02, 2020 7:47 pmMaku
Skośne Sztuczki Kaliyugi Pon Lis 02, 2020 7:47 pmMaku
Trinity.Pon Lis 02, 2020 7:46 pmMaku
NillPon Lis 02, 2020 7:45 pmMaku
ArataPon Lis 02, 2020 7:45 pmMaku
Neo - GotowePon Lis 02, 2020 7:42 pmMaku
BellPon Lis 02, 2020 7:42 pmMaku
MorfeusPon Lis 02, 2020 7:41 pmMaku
„Wonderful World” to forum osadzone w klimacie isekai, wzorowane na serii Sword Art Online. Gracze zostali uwięzieni w grze, z której można uwolnić się tylko w jeden sposób. Ich rodziny, przyjaciele i znajomi są bezsilni. Odłączenie od NerveGear (urządzenie, za pomocą którego użytkownicy połączyli się z „Wonderful World”) skutkuje natychmiastową śmiercią. Nie ma ratunku ani drogi na skróty. Czy tego chcą, czy nie, muszą dostać się na pięćdziesiąte piętro Aincardu. Droga do wolności będzie pełna niebezpieczeństwa, tragedii i walki. Bardziej niż pewne, że wielu straci swoje życie w bitwie o powrót do normalnego świata.
Kliknij tutaj i dołącz do Discorda!

Start forum: 06.03.2020
→ Prace wciąż trwają, prosimy o cierpliwość
→ Forum nie jest dostosowane do urządzeń mobilnych, jednakże wszelkie niedociągnięcia kodu nie powinny mieć wpływu na korzystanie z niego.
→ Jeżeli podczas rejestracji serwer stwierdził, iż podany przez ciebie nick jest zajęty, dopisz do niego kropkę.
→ Przed rozpoczęciem gry zapoznaj się z przewodnikiem!
Zespół Administracyjny
Najnowsze posty

Go down
dev null
dev null
Dane osobowe
Poziom
Tytuł
Ranga
Ekwipunek
Multikonta
UP
https://wonderful-world.forumpolish.com/t420-kpdev-null#1425

[dev null]Zbieranie ziółek Empty [dev null]Zbieranie ziółek {Czw Kwi 30, 2020 11:11 am}

Nick: dev null
Forma misji: T (Teraźniejszość)
Ilość znaków: 5723
Ilość wykonanych MS w tym miesiącu: 3/5

Kolejny dzień za nim. Kolejne zmagania. Walczył już przecież z żywiołem ziemi, walczył też z wodą. Co mu właściwie zostało? Powietrze i ogień? Może jednak lepiej by było się skupić na tym co znane i lubiane, bo często tak bywa, że ktoś zaczyna nabierać fałszywej pewności siebie. A potem pyk i potyka się o własne błędy. Pewność siebie jest poważnym błędem i należy ją mocno trzymać na krótkiej smyczy. Nasz bohater zdawał sobie z tego sprawę. Nie mógł pozwolić na to, by obrosnąć w piórka tylko dlatego, że póki co wszystko szło po jego myśli. Co to, to nie.

Skończyły się łatwe metody zarobku. Trzeba było teraz wykazać się większą finezją niż wcześniej i po prostu handlować tym co się zebrało. W sumie przydałoby się sprawdzić tą szkaradną torbę, która wisiała mu na ramieniu. Popatrzył na nią z niejaką trwogą w oczach. Jego zmysł estetyczny krzyczał mu w głowie, by chociaż przefarbował ją na jakiś ciemniejszy kolor, bo odcień w którym się teraz znajdowała tak boleśnie kontrastował z całą resztą jego ekwipunku, że aż go gały bolały. Ale nie to było teraz priorytetem.

Wrócił do Idylli. Minęły prawie dwa dni, a ludzie zaczęli się nieco organizować. Nie wszyscy, ale większość. W końcu jak mieli tu zostać dłużej, na co wskazywały raczej wszystkie znaki na niebie i ziemi, to trzeba było jakoś ogarnąć ten bałagan. Beta Testerzy zaczęli organizować jakieś grupki szkolące innych, aby uchronić noobów przed śmiercią od jakiegoś królika, czy innego pierwszo poziomowego przeciwnika, którego można było znaleźć na otwartych przestrzeniach. Było to przydatne, gdy taki pojawiał się niespodziewanie w twoim zasięgu. Dla nieuważnych graczy mógł być to jednak kłopot, ale on pamiętał jak należy traktować takie moby, by nie wywoływać ich reakcji obronnych. Najprościej na świecie nie podchodzić wcale. Omijać polany ze stworkami, które i tak grupa beaterów oblegała dniami i nocami. Ucieczka od rzeczywistości w bezmyślny grind wydawała mu się jednak równoznaczna z opanowanych strachem płaczków z placu zamkowego. On starał się stawać naprzeciw problemom, a nie karmić swojego umysłu fałszywym przypływem dopaminy, gdy jeszcze jeden przeciwnik padnie pod jego stopami. A może po prostu nie podobał mu się fakt, że aż tylu zdecydowało się grać tak jak im zagrał Kazuya?

Chatka zielarza. Na zewnątrz wywieszone suszące się badyle ziółek, które tak naprawdę nie były niczym innym, jak elementem wystroju. Wewnątrz był mężczyzna w białym fartuchu, który w tłuczku rozcierał jakieś listki na drobną papkę. Nie miało to wiele wspólnego z działaniem alchemii, ale miało to dawać efekt odpowiedni do tego miejsca. Co innego właściwie miał robić? Stać jak kołek i czekać na to, że Jaśnie Gracz zechce do niego podejść i wywołać zadanie? Może i tak było planowane, ale z tymi NPCami było coś nie tak. Zachowywali się zbyt naturalnie.

Gdy znalazł się w zasięgu widzenia mężczyzny przeprowadził krótką rozmowę. Dialog niewiele odbiegał od tego, co już trochę przyzwyczaiły go poprzednie rozmowy z aktorami sztucznej inteligencji w teatrze jego umysłu. Kilka słów kluczowych i zaraz pojawił się znajomy komunikat w interfejsie:

Misja: Zbieranie ziółek
Akceptuj _____Odrzuć

Nie zastanawiając się długo nacisnął zielony klawisz i opuścił ten przybytek. Nie było już sensu prowadzić kolejnych eksperymentów, bo dowiedział się tego, co chciał. Jakby poprowadził dialog dalej, to przycisk sam by się wcisnął, nawet bez jego udziału. Tak to teraz wszystko miało działać.

Idąc w kierunku miejsca, gdzie rosły roślinki, które były wymienione w misji musiał jednak się liczyć z trudnościami, takimi jak przebycie przez obszar w którym tworzyły się kolejki do grindowania. Nie chodziło o same stworki, bo one znikały dość szybko pod naporem sztyletów i krótkich mieczy osób oblegających najbliższe pastwiska potworków. Problem był taki, że oni sami zachowywali się dość „terytorialnie” i agresywnie reagowali na wszelką potencjalną konkurencję. Trzeba było więc brać poprawkę na to, by przypadkiem nie wpaść na takiego zapaleńca, który nic by nie robił innego, a przesuwał przed oczami paski z doświadczeniem. Z każdym kolejnym cięciem. Od czasu do czasu wypadał też loot, więc można było upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Jeśli ktoś oczywiście planował nabić doświadczenie i zarobić. Czyli nie on. Wymijał jednak wszystkich tak skutecznie jak tylko się dało, aby tylko móc dotrzeć do miejsca w którym rosły roślinki z zadania. Swoją drogą, byłoby ono dużo trudniejsze, gdyby nie zastępy grindersów, co systematycznie wybijały moby, które dzieliły go od jego celu. Może to to była część jego strategii? Trudno powiedzieć, ale darowanemu koniowi się nie zagląda w zęby.

Mała polanka, na której rosły cebulopodobne ziółka była otoczona brzozowym zagajnikiem. Tuż za tą wątpliwą ścianą zieleni byli wygłodniali expa gracze, którzy pogrążeni w syzyfowej pracy ustawicznego eliminowania stworzonek, nie zwracali na nią uwagi. On jednak przebił się przez krzaczory, by stanąć pośród potrzebnych mu roślinek. Nie miał nożyka, ale to specjalnie nie było dużym problemem, bo wystarczyło po prostu wyrywać roślinki z korzeniem i odkładać do torby. W końcu ta pstrokata zbrodnia na modzie przydała się do czegoś.

Tak jak w pieleniu grządek było tutaj limit potrzebnych roślinek. Nie był on specjalnie wysoki, na pewno mniejszy niż liczba dostępnych tu ziół. W końcu była to gra multiplayer i trzeba było brać pod uwagę, że kilka osób naraz mogło wziąć tą samą misję i raczej nie każdemu by się chciało czekać na respawnowanie się polanki. On miał jednak to szczęście, że nie miał konkurencji. Nie była to najbardziej wydajna z wszystkich misji, dużo lepiej było bić moby. Ale on miał konkretny cel i to go właśnie tutaj ściągnęło.

W końcu jednak zebrał wszystko. Nie miał powodu, by zebrać ponad miarę tego, co zostało wygenerowane. Nie o to chodziło. Wrzucił ostatnią cebulkę do torby i klapnął na ziemi plackiem. Po takim ubytku energii trzeba było usiąść i odpocząć. Po złapaniu kilku oddechów pasek znów się zapełnił, a on był gotów do drogi. Niestety zrobiło się już późno i pola mobów nie były już tak oblegane jak wcześniej. Zostali tylko najbardziej zatwardziali grinderzy. Było to już trochę niebezpieczne bez broni, dlatego gdy natrafił na spory, prosty kij, który wystawał z krzaków, to wyciągnął go i odłamał niepotrzebne gałązki. No, będzie się nadawał…

Uzbrojony w improwizowaną broń szybkim krokiem ruszył w kierunku miasta. Tak jak przypuszczał było to dużo trudniejsze, niż za pierwszym razem, ale pozwalał sobie na okazyjny bieg. Po niedługim czasie był już w osadzie i oddawał swój loot do misjodawcy. Zostawił sobie tylko jedną cebulkę. No i kijaszek, bo w sumie kto wiedział, kiedy mu się przyda następnym razem? Kątem oka zobaczył w interfejsie znajome żółte powiadomienie.

Misja zakończona sukcesem.
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach